Kategoria: Moje

Mrożone neurony

Za oknem smutne zwłoki liści
wiszą na drzewie niczym samobójcy
Ofiary strasznej epidemii chłodu i bezsłońca

Ludzie, ostatnie niedobitki cywilizacji
nieufnie mijają podobnych do nich barbarzyńców
zazdroszczą psom na smyczy wolności,
zamknięci w ciasnych klatkach cudzych umysłów

dużo „chciałbym”

Chciałbym umieć powiedzieć „żegnaj”

chciałbym umieć odwrócić się i pójść dalej

chciałbym wiedzieć jak zamknąć serce w stalowej trumnie

chciałbym nie widzieć obojętnego spojrzenia

chciałbym nie znać znaczącego milczenia

chciałbym nie czekać nadaremno na cień uśmiechu

Chciałbym iść razem do kina na głupią komedię i śmiać się z nieudanych gagów

chciałbym robić razem ciasto, cały umorusany mąką

chciałbym kolekcjonować wspólne zdjęcia z fotobudki z głupimi minami…

jeszcze nie

dusza się błąka na krawędzi zrozumienia,
uśmiech w grymas i na powrót się zmienia
Czyż takie są koleje szczęścia poszukiwań?
że serce na kawałki przed tym rozrywam?

Nie wiem czy jakaś dobroduszna wiedźma mnie zaklęła
i szczęście kroplami czystymi na mnie spływa
Nigdy nie dostaję pełnego naczynia,
pozostaję w stanie niespełnionego spełnienia

Radość jest w nas. Nigdy nie daj sobie wmówić, że Twoje szczęście zależy od czyjegoś widzimisię

ciesz się tym co Cię spotyka, a przybędzie ci zmarszczek mimicznych.

wtedy wszyscy będą wiedzieć, że pokazałeś środkowy palec mrokowi duszy…

Dziś nasze anioły stróże mają wolne,
Możemy przeżyć najcudowniejsze okropieństwa
Poszły nawet przyjaciółki namolne
Byśmy wkroczyli do magicznego królestwa

gdzie każdy uśmiech, każde miłe słowo
jest droższe od bogactwa świata
Nasze okulary niepomalowane na różowo
a jednak do słońca radośnie duch wzlata